Będąc młodym intelektualistą 100
Studiując Młodą Polskę, można uczyć się Piękna. To okres bogaty w zasoby sił twórczych, pełny energii, werwy. Wystarczy przygotowanie w zakresie estetyki,...
Universitas kryje w sobie sekwencję znaczeń: świat, wszechświat, ogół obywateli, całość i zarazem uniwersytet. Od uniwersytetu zależy zatem kształt naszego świata, sposób zorganizowania wspólnoty obywateli i jej tożsamość. Jego rolą jest budowa zbiorowej samoświadomości narodu. Polska kultura i europejskie dziedzictwo powinny mieć swój godny gmach, miejsce, w którym będą stale rozwijane, rozumiane i aktualizowane. To może być tylko uniwersytet.
Przede wszystkim społeczność
Interesuje nas tu idea uniwersytetu, nie zaś jego aktualny stan. W tym ujęciu uniwersytet to przede wszystkim społeczność, a nie instytucja; to międzypokoleniowa wspólnota profesorów i ich uczniów. A wspólnota to więź, wspólne posiadanie i użytkowanie czegoś, wspólne dążenia, usposobienia, upodobania i pragnienia. Tym, co jednoczy wszystkich, jest poszukiwanie prawdy. Każdy członek wspólnoty jest współpracownikiem prawdy. Choć każdy w różnym stopniu, zależnie od swych zdolności, to jednak dzielą się wynikami.
Nauczanie cieniem kształcenia
Wielkie i wzniosłe zadanie uniwersytetu to kształcenie. Jak ujął to John Henry Newman: „Zakłada oddziaływanie na umysł i formowanie charakteru. Jest to coś indywidualnego i trwałego”. Nauczanie jest wobec tego tylko cieniem kształcenia. Choć ma tu miejsce przekazywanie faktów czy metod, to jednak w niewielkim stopniu wpływają one na umysł. Bez podjęcia tego wyzwania wspólnota akademicka przypomina tę z gorzkiej obserwacji Alberta Einsteina: „Irytują mnie naukowcy, którzy biorą deskę, patrzą, w którym miejscu jest ona najcieńsza, a następnie wiercą dużą liczbę dziur tam, gdzie nie sprawia to szczególnych trudności”.
Ryba czy wędka?
Kształcenie jest wyzwolone ze służebności wobec pieniądza. W wizji Newmana wiedza może przechodzić w umiejętność, przynoszącą namacalny owoc, ale zawsze może też ponownie wrócić do rozumu, być na nowo przekształcaną i przemienić się w filozofię. Tak oto wiedza stosowana i wiedza wyzwolona służą pospołu społeczeństwu. Posłużmy się ilustracją: uniwersytet może dawać młodym „rybę” – zdolności, które można natychmiast spieniężyć po opuszczeniu murów uczelni lub „wędkę” – zdolności, które w długim życiu można dyskontować na wiele różnych sposobów i w różnych branżach.
Otwarte umysły
Uniwersytet jest jak ogród, gdzie pielęgnowane są prawdy o świecie, społeczeństwie i człowieku. Tu otwierają się umysły, są uzdalniane do poznania oraz do używania wiedzy. Nie każdy ogród czy park należy przerabiać na pola uprawne lub przeznaczać pod zabudowę. Warto zachować te nieliczne enklawy, gdzie swe prawa mają „piękno i doskonałość intelektualna”.
Dla kogo uczelnie wyższe?
Przygotowanie do zawodu, kształcenie pełni człowieczeństwa oraz badania naukowe to trzy nierozłączne rzeczy, które wedle Karla Jaspersa tworzą uniwersytet. Uczelnia nie musi już tak jak szkoła dbać o współczynnik skolaryzacji i uczyć wszystkich powierzonych uczniów, jak nakazuje obowiązek szkolny. Jego zadanie jest inne: „Edukacja uniwersytecka przeznaczona jest dla pewnej elity, ożywionej zupełnie szczególną żarliwością intelektualną i dostatecznie uzdolnionej do tej pracy. […] Edukacja uniwersytecka nie zwraca się ani do paru geniuszy, ani do słabej przeciętnej, ale do tej mniejszości, która, choć zdolna do doskonalenia się i do inicjatywy, potrzebuje jednak nauczania”.
Przyszłe elity
Uniwersytet kreuje postęp w wielu sferach życia społecznego i gospodarczego. Jest w tym podporządkowany naczelnemu zadaniu – trosce o człowieka. Podejmuje to, co mu służy, i porzuca to, co jest mu wbrew. Co najcenniejszego można wynieść z uniwersytetu? Jest to szacunek do drugiego człowieka, zawsze, wszędzie i bez wyjątków. Od edukacji przyszłej elity kraju wymaga się kształcenia prawego sumienia. Bowiem wspólnota obywateli nie potrzebuje elit li tylko o wielkiej wiedzy, lecz mających coś więcej – mądrość. I od studenta i od profesora zależy kształt uniwersytetu, jesteśmy jedną wspólnotą, w której każdy na równi może ją zmieniać, bowiem nie chodzi tu o podporządkowanie czy hierarchię, ale o „współubieganie się o prawdę”.