Redaktor nie do zdarcia
Redaktor, który stawiał czoła bardzo burzliwym czasom, począwszy od I wojny światowej poprzez wojnę polsko - bolszewicką, aż do...
Zapoczątkowany kwartał temu cykl Oni mieli Koncept przybliża „zapomniane lub mniej znane, ale jednocześnie wybitne postacie z historii Polski, których postawa i podejmowane inicjatywy mogą stanowić inspirację dla ambitnych i zaangażowanych społecznie młodych Polaków”.
Zamysł ten niewątpliwie jest słuszny, bowiem czytając o pierwszoplanowych, najwybitniejszych rodakach odczuć możemy pewne zniechęcenie, wynikające z tego, że w obliczu ogromu dokonań niektórych jednostek nasze własne możliwości działania mogą wydać się dalece niewystarczające.
Niniejszy cykl stara się za pomocą przykładów pokazać, że takie myślenie nie jest słuszne, a każdy z nas może dołożyć od siebie jakąś cegiełkę do życia społecznego. Dążąc do ukazania tej myśli posługiwałem się dotychczas przykładami poszczególnych osób, jednak w obecnym numerze zdecydowałem się na wyjątek od reguły i poświęcenie artykułu bohaterowi zbiorowemu, którego jednak przedstawię dopiero na koniec.
Co to jest autorytet?
Zastanawiając się nad skonstruowaniem niniejszego artykułu moje myśli nieustannie wracały do jednego wspomnienia, chyba jeszcze z czasów gimnazjalnych. Sytuacja ta miała miejsce najprawdopodobniej na lekcji niesławnego Wychowania do życia w rodzinie. Podczas zajęć nauczycielka poruszyła z moją klasą kwestię autorytetu, tego czym on jest i kto może nim dla nas być. Pytanie z pewnością ważne i warte głębszego zastanowienia, a w kontekście dzisiejszego tematu wręcz nieodzowne.
Współcześnie niewiele mówi się o autorytetach. Jeżeli już podejmuje się ów temat to najczęściej poruszając kwestię ich upadku, pusto ubolewając nad zmniejszaniem się szacunku do postaci powszechnie uważanych za godne tegoż. Czym jednak w zasadzie jest autorytet? Tłumacząc tę kwestię sięgnąć możemy do skomplikowanych definicji słownikowych. I tak zaglądając do Słownika języka polskiego PWN przeczytamy, że jest to „uznanie jakim obdarzana jest dana osoba w jakiejś grupie” lub „osoba, instytucja, pismo itp. cieszące się szczególnym uznaniem”, a w popularnej Wikipedii, oprócz wymienionych znaczeń, autorzy hasła zwrócą jeszcze uwagę na wpływowość osób uznawanych za autorytety, ich charyzmatyczność czy na używanie niniejszego pojęcia w kontekście legitymizacji władzy. Tyle teorii, gdyż niestety przesadne odwoływanie się do niej często gmatwa jeszcze bardziej obraz tego, co chcemy zrozumieć, w związku z czym należałoby zadać proste pytanie, jak przełożyć termin „autorytet” na praktykę?
Nieoczywisty wzór
Zapewne każdy z nas zna osobę, którą darzy szacunkiem, poważaniem, do której przychodzi z problemami czy którą chciałby, przynajmniej w pewnym aspekcie, naśladować. Taką osobą może być w zasadzie każdy: rodzic, babcia czy dziadek, ukochany lub ukochana, drogi przyjaciel, znajomy, wykładowca itp… Podobna mnogość zagadnień może dotykać tego, co cenimy w tej osobie – znaleźć tu możemy uczciwość, pracowitość, wiedzę, serdeczność, bezpośredniość, umiejętność nieprzejmowania się, zdolność krytyki informacji i wiele, wiele innych. Takie osoby, o których w pierwszej chwili nie pomyślimy w taki sposób, są również naszymi autorytetami. Służą nam radą i wsparciem, kiedy tego potrzebujemy. Wpływają na nas, a my sami, bywa że nieświadomie, naśladujemy te ich cechy, które są w nas zakorzenione, bądź uważamy za szczególnie wartościowe. Czasami, a może nawet często, ludzie Ci okazują się dzięki temu autorytetami pisanymi przez większe „A”, niż najczęściej stawiane nam za przykład postacie wybitne, będące często przykładem niedoścignionej idei. Tymczasem nasz krąg, Ci wszyscy ważni dla nas ludzie, są jak najbardziej realni i osiągalni. Możemy z nimi porozmawiać, dyskutować i mieć odmienne zdanie. Możemy podpytywać, albo z perspektywy czasu docenić starania, które wcześniej nas irytowały. Możemy dostrzegać ich niedoskonałości, niekiedy pomijane w propagandowych ujęciach, a także możemy wiele, wiele więcej.
Jesteśmy jednak różnymi od siebie ludźmi, a każdy z nas zwróci zapewne uwagę na inne niuanse, co innego będzie dla niego cenne i warte naśladowania. Skutkiem tego na pytanie „co jeszcze możemy?” nie jestem w stanie tu odpowiedzieć. Chciałbym jednak pozostawić Was, drodzy czytelnicy, z możliwością zastanowienia się kto z waszego kręgu okazuje się autorytetem. Za co go cenicie i czy kiedyś daliście mu to odczuć? Czy znaleźliście już kogoś takiego? Jeżeli nie, to może warto poszukać? Moim zdaniem zdecydowanie tak.