poprzedni artykułnastępny artykuł

Ampfutbol

Czym jest ampfutbol? Rozmawiamy z Mateuszem Widłakiem, prezydentem European Amputee Football Federation

Kiedyś każde spotkanie rozpoczynaliśmy od opowiedzenia, co to jest ampfutbol, czym się w ogóle zajmujemy. Zawsze było zdziwienie – „jak to bez nóg grają w piłkę?”. Trzeba było tłumaczyć, pokazywać filmiki. Teraz zdarza się to coraz rzadziej.

Dzieciaki chcą grać w piłkę, nie patrzą na to, czy mają jedną nogę, czy dwie. Chcą być jak Lewandowski.

Koncept: Jesteśmy potęgą.

Mateusz Widłak: Może inaczej – szykuje nam się bardzo intensywny rok.

Bielsko-Biała i Kraków. Kilka miesięcy i dwa wielkie ampfutbolowe turnieje. Jako prezydent European Amputee Football Federation miałeś duży wpływ na te decyzje?

Myślę, że zdecydowała o tym nie tyle moja pozycja w europejskiej federacji, co nasza praca, którą wykonujemy od lat. Jesteśmy znani z tego, że dobrze robimy te projekty i turnieje. Jeśli chodzi o Euro, to mieliśmy konkurencję ze strony Irlandczyków i Niemców, ale federacja w pewnym momencie postawiła na nas, bo wiedziała, że gwarantujemy porządny, profesjonalny event na wysokim poziomie. Żadnych zakulisowych rozgrywek politycznych nie było, czysta walka na argumenty.

A Liga Mistrzów?

Organizować będą ją Kuloodporni Bielsko-Biała. Tu miejsce zmagań wybierają kluby biorące udział w tych rozgrywkach. Głosowało osiem zespołów, polska ekipa miała bardzo mocną konkurencję w postaci mistrza Turcji, który zrezygnował nawet z pobierania obowiązkowego wpisowego od uczestników i gwarantował naprawdę świetne warunki. Co ciekawe, mają tam nawet stadion stworzony specjalnie pod warunki ampfutbolowe. Bielsko też przedstawiło jednak dobrą ofertę, szli łeb w łeb i ostatecznie zostaliśmy wybrani. Prezes Daniel Kawka i sam klub są świetnie zorganizowani, fajnie sprawdzają się w robieniu tych naszych turniejów ligowych. Będziemy ich wspierać, mamy know how z poprzednich mistrzostw. Jestem tu jednak spokojny, na pewno będzie to fajny i dobrze zrobiony turniej. Energia, jaka jest u nas wokół tego sportu, jest doceniana, ludzie chcą tu przyjeżdżać i w tym uczestniczyć.

Euro jest kilka pięter wyżej.

Imprezy na taką skalę w Polsce jeszcze nie robiliśmy. Jako federacja europejska mamy za sobą mistrzostwa w Turcji. Byłem tam w komitecie organizacyjnym. Skończyło się to wielkim sukcesem, finał oglądało 41 tysięcy ludzi, to była wisienka na torcie.

W Krakowie żaden stadion takich tłumów nie pomieści.

Ale nie zmniejsza to wcale naszych ambicji. Chcemy napisać historię, zapełnić stadion Cracovii na mecz naszej reprezentacji, pobić rekord frekwencji. Nasze mecze będą transmitowane w telewizji – tam też nastawiamy się na wyniki, pokonanie kilku konkurencji sportu pełnosprawnych, żeby pokazać, że ten podział jest sztuczny i ludzie w Polsce też to zauważają, i doceniają. Na fali popularności, jakiej doświadczyliśmy podczas mistrzostw świata w Meksyku, zdecydowaliśmy, że chcemy zrobić tę imprezę u siebie. Nie chodzi o to, żeby po prostu zrobić mistrzostwa, tylko wykonać kolejny krok w rozwoju dyscypliny. Mówiąc trochę górnolotnie – chcemy przyczynić się do zmian, które zachodzą w Polsce w kontekście sportu niepełnosprawnych.

Generujecie coraz większe zainteresowanie, ale na spięcie tak wielkiej imprezy potrzebny jest budżet, sponsorzy. Czy biznes jest już gotowy na pokazywanie się przy ampfutbolu?

Widzę dużą różnicę na przestrzeni lat. Szczególnie widać to od 2018 roku i mistrzostw w Meksyku. Kiedyś każde spotkanie rozpoczynaliśmy od opowiedzenia, co to jest ampfutbol, czym się w ogóle zajmujemy. Zawsze było zdziwienie – „jak to bez nóg grają w piłkę?”. Trzeba było tłumaczyć, pokazywać filmiki. Teraz zdarza się to coraz rzadziej. Ludzie wspominają, że oglądali mecz z Angolą z mistrzostw świata, choćby urywki, on rzeczywiście miał niesamowitą oglądalność.

Na pewno jesteśmy dyscypliną, która kojarzy się bardzo pozytywnie. Wiadomo, że ta walka o sponsorów to jest ciężka praca – nie jesteśmy sami na rynku, konkurujemy z innymi eventami, organizacjami. Mamy jednak mocne argumenty i powoli przekłada się to na zwiększone zainteresowanie na rynku. Rozwijamy się, idziemy do przodu, mamy dużo projektów – chociażby dziecięcych, które są świetne i w skali całego świata bardzo unikalne. Gołym okiem widać u nas, z jakim przesłaniem to robimy, jak wartościowa jest to sprawa.

 

1

 

Zawsze podkreślasz, że obok sportu najważniejsza jest idea, z którą to robicie. Nie chodzi przecież wyłącznie o organizowanie wielkich imprez, ale i działanie u podstaw – aktywizację osób z niepełnosprawnościami.

To działanie u podstaw jest dla nas najważniejsze. Od początku uważam, że w kontekście całego sportu nie po to pracuje się u podstaw, by reprezentacja była mocna, tylko to jej popularność jest po to, by stale rozwijać te podstawy. Wciąż walczymy o nowe kluby. Strzałem w dziesiątkę okazało się angażowanie dużych marek sportowych – początkowo z piłkarskiej Ekstraklasy, ale teraz swoje drużyny otwierają też Widzew czy Warta Poznań. To pomaga w wyszukiwaniu nowych zawodników, wciąganiu ich w sport. Śmiejemy się, że mamy ludzi, którzy specjalizują się w wyszukiwaniu tych nowych graczy, wiedzą, jak to robić. Nie to, że kogokolwiek trzeba zmuszać do gry, nie robimy tego. Po prostu czasem bezpośrednie dotarcie i powiedzenie: „To jest dla Ciebie, możesz się ruszać, aktywizować” jest konieczne. To działa, liczba zawodników rośnie. Nawet wczoraj miałem telefon od osoby, która w sylwestra straciła nogę. Do szpitala, spotkać się z nią, pojedzie zaraz nasz kapitan Przemek Świercz. Chce pomóc, wprowadzić w ten świat, pokazać, że to jeszcze nie jest koniec. Docelowo taką osobę zapraszamy na treningi.

Na tych treningach coraz częściej widać też dzieci.

Ampfutbol na świecie ma ponad 40 lat, a jeszcze do niedawna w ogóle nie było czegoś takiego jak ampfutbol dla dzieci. Grali tylko dorośli, ale nikt nie pomyślał o szkoleniu, projekcie drużyn juniorskich. Ruszyliśmy to jako europejska federacja i teraz to już super rozwija się w wielu krajach. U nas robimy zgrupowania w ramach Amp Futbol Junior, zapraszamy dzieci, młodzież z całej Polski. W tym roku planujemy pierwsze w historii mecze drużyn do lat 15 i 10 z udziałem uczestników tych obozów. To fantastyczne doświadczenie, daje olbrzymią satysfakcję.

Łatwo przekonać rodziców, żeby wysłali swoje dziecko na taki obóz?

Dzieciaki chcą grać w piłkę, nie patrzą na to, czy mają jedną nogę, czy dwie. Chcą być jak Lewandowski. Ciężko jest przekonać rodziców. Zazwyczaj wystarczy jednak, żeby przyjechali, poznali się z innymi, zobaczyli, co robimy.

Ostatnio pojawiło się nowe wyzwanie, to świetnie pokazuje zmiany cywilizacyjne. My gramy o kulach, a dzieciaki od najmłodszych lat mają protezy. Rodzice o to dbają, nie chcą, żeby pociechy pokazywały się bez nogi. Kiedyś przyjeżdżali już zawodnicy o kulach i mogli wchodzić na boisko. Teraz trzeba coś przełamać, zazwyczaj właśnie w rodzicach, żeby odpiąć tę protezę i grać. Świeże doświadczenie z ostatniego obozu juniorskiego – udało nam się namówić na to kilka osób. Potem rodzice piszą na mediach społecznościowych, że bardzo nam dziękują i była to świetna decyzja. Nasi zawodnicy potwierdzają, że to najlepsza forma gry w piłkę dla osób z taką niepełnosprawnością. Dzieciaki mają z tego olbrzymią satysfakcję, świetnie się bawią. Naszym zadaniem jest je szkolić, pokazać im sport.

Przez wszystkie te lata poznałeś setki ludzkich historii. Czujesz, że ampfutbol zmienia życia?

Od początku zakładamy, że robimy sport, piłkę nożną, ale ta integracja i wpływanie na ludzkie życia to wartość dodana, której nie można nie zauważyć. Najbardziej jest to widoczne, gdy ktoś traci nogę w dorosłym życiu. Mamy dużo takich przypadków, choćby nasz znakomity napastnik Kamil Grygiel. On był świetnie zapowiadającym się piłkarzem, interesowało się nim Zagłębie Lubin. Jak człowiek straci nogę, to jest tragedia, ale jak piłkarz z takim talentem straci nogę, to odczuwa tę tragedię podwójnie. Takich przykładów jest więcej, myślę o całej grupie. Takiemu człowiekowi wydaje się, że życie się skończyło, że nic nie będzie mógł zrobić.

Tu zaczyna się Wasza rola?

Jedzie do niego nasz zawodnik albo zapraszamy go na trening, wchodzi do szatni, gdzie widzi grupę bardzo pozytywnych ludzi, którzy mają rodziny, prace, jeżdżą po świecie, grają w reprezentacji. Co więcej, pojawi się tam nawet humor i żarty, pokazanie, że można złapać do tego dystans. To działa jak terapia szokowa, która pozwala się na to życie na nowo otworzyć.

Najważniejsze, by dać sobie szansę.

Jak patrzę na naszych chłopaków, wielu jest z mniejszych miejscowości. Jak przychodzą do nas, czy zaczynają tę przygodę, to często wstydzą się jeszcze pokazać bez nogi, ukrywają to, boją się braku akceptacji tych swoich społeczności. Po kilku turniejach, gdy ludzie widzą ich w telewizji, mają występy w reprezentacji, grają na mistrzostwach świata – stają się wręcz ambasadorami, którzy są zapraszani do szkół, domów kultury, na eventy sportowe. To olbrzymia zmiana. Nie tylko wychodzą z domu i cieszą się życiem. Dla tych lokalnych społeczności zyskują zupełnie inne znaczenie. Oni stają się bohaterami.

Poznaj tchoukball – drużynowy sport bezkontaktowy.

Artykuły z tej samej kategorii

“Byłem, można powiedzieć, takim omnibusem”

Legenda polskiej piłki nożnej - trener Jacek Gmoch opowiada o swojej historii. Co zakończyło jego karierę piłkarską? Jak stał...

Nadzieja polskiego hokeja

Przeczytaj wywiad z zawodniczką kanadyjskiego zespołu Ontario Hockey Academy, nadzieją polskiego hokeja - Magdaleną Łąpieś! 🏒🇵🇱 Dowiedz się, jak...

Piłkarska Retro Liga

Brak żółtych i czerwonych kartek, bramkarze bez rękawic i wymóg kozłowania przez nich piłki po dwóch krokach. To tylko...