poprzedni artykułnastępny artykuł

Wywiad z Aleksandrą Drabik

Breakdance od lat gromadzi coraz więcej zwolenników i cieszy się naprawdę dużą popularnością na całym świecie. Z resztą, Międzynarodowy Komitet Olimpijski ogłosił, że ten taniec stanie się dyscypliną olimpijską już w 2024 roku. O tym dlaczego jest to trafna decyzja i w jakim stopniu breakdance rozwija się w Polsce porozmawialiśmy z Aleksandrą Drabik – utytułowaną zawodniczką i trenerką znaną w środowisku tanecznym jako Bgirl Houston. 

Kamil Kijanka: Czy mogłabyś w skrócie opowiedzieć czytającym nas studentom, na czym opiera się breakdance

Aleksandra Drabik: Breakdance to dyscyplina sportowa, która ma swoje filary, które dzielącą się z kolei na poziomy. Poziom, który wykonujemy głównie stojąc, to tzw. toprocki. Zejścia z góry do dołu – dropy lub go-downy – w zależności od tego w którym regionie Polski o nich powiemy. Później mamy footwork, w którym, jak sama nazwa wskazuje, liczy się przede wszystkim praca stóp. Nie jest jednak tak, że wtedy ręce już nic nie robią. Dbają o detale. Mamy jeszcze freezy – wszystkie takie pozycje, w których rzeczywiście się nie ruszamy, zatrzymujemy się w jednej pozycji. Chodzi o takie elementy jak stanie na rękach, na głowie itd. Ostatnim, chyba ulubionym elementem publiczności są power movesy – wszystkie figury siłowo-obrotowe. Są to najbardziej efektowne poziomy – kręcenie się na głowie, rękach, plecach. 

W jaki sposób ta dyscyplina pojawiła się w Twoim życiu?

Od zawsze byłam bardzo ruchliwym dzieckiem. Musiałam rozładować tę energię na jakichś zajęciach sportowych. Zdecydowanie bardziej ciągnęło mnie do rywalizacji indywidualnej niż drużynowej. Tak się złożyło, że chrześniak mojej mamy, w naszych małych rodzinnych Koluszkach, próbował trenować i wykonywać ruchy z breaka. Kiedy tylko to zobaczyłam, bardzo mnie to zafascynowało. Było to coś nietypowego i bardzo mi to odpowiadało. Nie chciałam robić tego, co wszyscy. Jak poszłam na pierwszy trening, tak już zostałam.

Kiedy więc zaczęłaś trenować?

Pierwsze taneczne treningi zaczęły się na początku szkoły podstawowej, breakdance na poważnie w drugiej klasie gimnazjum. Do Koluszek przyjeżdżał instruktor Mirek Bednarkiewicz i prowadził zajęcia taneczne. Ogólne, streetowe, z elementami breaka – te ostatnie spodobały mi się najbardziej. Trener dostrzegł mój talent i zachęcił do tego, żebym zaczęła przyjeżdżać na zajęcia do Łodzi i tam trenowała właśnie breakdance. Pomógł mi znaleźć odpowiednią szkółkę breaka. Tam wszystko zaczęło się na dobre. 

W tej chwili, mimo młodego wieku, łączysz przygodę zawodniczą z trenowaniem innych.

Tak. Jestem czynną zawodniczka a także trenerką. Mam własną działalność Breaking Central Studio i prowadzę zajęcia w Koluszkach, Brzezinach i w Łodzi.

Z tego co słyszałem, masz na koncie sporo sukcesów – w tym 2 naprawdę wyjątkowe.

Dziękuję za miłe słowa. Takim największym moim wyróżnieniem w breakowym środowisku było otrzymanie „dzikiej karty” na Red Bull BC One Cypher Poland. To są dla tancerza najbardziej prestiżowe zawody w tym rodzaju tańca. Zwycięzca krajowej edycji ma możliwość reprezentowania swojego kraju na światowych zawodach Red Bulla. Tylko ośmiu chłopców i cztery dziewczyny zaprasza się na takie zawody. Te osoby nie muszą wówczas przechodzić już żadnych eliminacji. Automatycznie znajdują się w finałowej stawce. Było to więc dla mnie ogromne wyróżnienie. Zwłaszcza, że pozostałe osoby w stawce były ode mnie dużo starsze. Tam wywalczyłam sobie ostatecznie 4. miejsce. Drugie największe wyróżnienie międzynarodowe zdobyłam na ostatnich zawodach  w Manchesterze. Eliminacje odbywały się w kołach tanecznych. Przez półtorej godziny tańczyliśmy, a obserwujący nas sędziowie wystawiali noty. Ośmiu najlepszych przechodziło do bitew finałowych. Ja także znalazłam się w tym gronie. Udało mi się wygrać kolejne bitwy, przez co znalazłam się w gronie szczęśliwców, którzy mogli wystąpić w pokazowej bitwie tanecznej u boku najlepszych na świecie. Była wśród nich moja największa breakdance’owa inspiracja – Bboy Kuyza. 

Breakdance ogłoszono dyscypliną olimpijską. Jesteś zaskoczona tym faktem?

Od dłuższego czasu już się o tym mówiło. Podzieliło to też środowisko hip-hopowe na dwie grupy. Jedni bardzo się ucieszyli, twierdzili, że dzięki temu breakdance stanie się jeszcze bardziej popularny i dotrze do większej grupy odbiorców, pojawi się możliwość otrzymania sponsorów, a zawodnicy zaczną być traktowani jak profesjonalni sportowcy. Dzięki temu będą mogli skupić się wyłącznie na trenowaniu, a nie łączeniu tańca z pracą na etat. Pojawiły się też głosy, tzw. „prawdziwych obrońców hip-hopu”, którzy obawiali się, że breakdance straci swój pierwotny klimat. Ja mam ogromną nadzieję, że to wszystko pójdzie w dobrą stronę. To wszystko jest u nas na razie w procesie tworzenia – dopiero co powstała federacja i związek. Oni jako jedyni mają prawo prowadzić ligę, gdzie odbywają się cykliczne zawody, na których zdobywa się punkty do rankingu. Współpracują z Ministerstwem Sportu i mają prawo decydować o powołaniach do kadry narodowej. Uważam, że breakdance jak najbardziej zasługuje na miano dyscypliny olimpijskiej. Jest to coś, do czego trzeba się motorycznie przygotować.

Czy masz realną szansę, by myśleć o Igrzyskach?

Byłam na pierwszym zgrupowaniu kadry narodowej. Niestety, później wykluczyła mnie kontuzja. Nabory są tylko raz na rok, więc nie mam w tym roku szans na powrót. Mam jednak nadzieję, że do tego czasu wszystko się poukłada i ta struktura będzie wyglądała tak jak powinna. Nie do końca odpowiada mi jej obecny model zarządzania. Część środowiska ma także podobne wątpliwości. W 2026 roku w Dakarze odbędą się za to pierwsze Młodzieżowe Igrzyska Olimpijskie. Tuż przed naszą rozmową otrzymałam oficjalną informację, że dwie moje zawodniczki dostały się do reprezentacji i będą walczyć o występ na tych Igrzyskach. One jak najbardziej mają na to szansę – w swoich rocznikach były już najlepszymi w Polsce. Duma rozpiera mnie tym bardziej, że jedną z nich jest moja młodsza siostra.

Siostra poszła w Twoje ślady?

Można tak powiedzieć. Kiedy była mała, nie wiedziała, co chce jeszcze do końca robić. Pewnego razu stwierdziła, że pójdzie więc na to co ja, ponieważ mnie ciągle nie ma w domu, a ona tęskni. W ten sposób mogłyśmy spędzać więcej czasu razem.

A czy my w ogóle mamy czego szukać na Igrzyskach na poziomie seniorskim?

W tym momencie zauważam wiele błędów w strukturze. Wiele rzeczy jest jeszcze do dopracowania. Wszystko się zmienia, ale powoli. Najlepsze osoby, które się wyróżniają, mają już odpowiednie warunki, by się rozwijać i wyjeżdżać na zagraniczne turnieje, by zdobywać punkty liczące się pod Igrzyska. Jednak żeby dostać bilet na Igrzyska Olimpijskie trzeba jeździć na turnieje punktowane lub wygrać jedne z trzech najbardziej prestiżowych breakdance’owych zawodów – w tym m.in. Mistrzostw Europy, które w czerwcu tego roku odbędą się w Krakowie. Cieszę się także, że powstała kadra młodzieżowa. Uważam, że wsparcie powinni dostawać najlepsi zawodnicy już od najmłodszych lat. Szczególnie, że nie wszystkie dzieciaki mają taką możliwość. 

Czy najlepsi zawodnicy w Polsce są w stanie z tego wyżyć?

Jeśli są w stanie, to tylko nieliczni. Z zastrzeżeniem, że nie tylko trenują i jeżdżą na zawody, ale realizują różnego rodzaju projekty – pokazy albo warsztaty. Nadal jest tak, że za trenowanie zarobku nie ma, dopiero za zwycięstwa w zawodach.  

Student może rozpocząć swoją przygodę z tym tańcem, czy jest na to już za późno?

Nie sądzę, by był to za późny wiek. Dużo osób ze światowej czołówki zaczynała swoją przygodę w wieku 16-19 lat. Wszystko jest do zrobienia. Niektórzy moi podopieczni są po trzydziestce. Trafił mi się także bardzo mocno zaangażowany rodzic, który ukończył pięćdziesiąty rok życia. Radził sobie jednak naprawdę dobrze. Od każdej reguły są więc wyjątki. 

Artykuły z tej samej kategorii

Wężowa pasja Artura Groszkowskiego

Boisz się węży? A może fascynują Cię te niesamowite gady? Poznaj historię Artura Groszkowskiego - hodowcy z Wałbrzycha, który...

Z Sieradza do Ligi Mistrzyń. Wywiad z Patrycją Balcerzak.

Wielokrotna reprezentantka Polski w piłce nożnej opowiada, jak zaczęła się w jej kariera, jakie różnice występują między ligą niemiecką...

“Projektowanie to tak naprawdę odpowiedź na potrzebę klienta”. Z założycielami Need Studio rozmawia Edyta Śpiewak.

Radosław Nowakowski i Patryk Góźdź to projektanci wzornictwa przemysłowego. Od kilku lat prowadzą wspólnie interdyscyplinarne studio strategiczno-projektowe w Lublinie. Ich działania opierają się...